Jedyne, do czego bym się przyczepiła to miejscami słaba gra Sama Worthingtona, ale Paul Bettany rekompensuje. Odcinek poświęcony tylko Tedowi chyba zresztą najlepszy. Dziwne mam uczucia po obejrzeniu całości. Oczywiście on popełnił obrzydliwe zbrodnie, ale motywacja, jego sposób myślenia o świecie, zostały tak ukazane w tym serialu, że po prostu nie sposób nie czuć w stosunku do niego też jakiejś empatii.
Zgadzam się, scenarzyści sztucznie i w amerykańskim stylu rozdmuchali rolę Fitza, który w rzeczywistości nigdy nie poznał Teda osobiście.
Jak dla mnie to bettany gra słabo i ponad swoje siły. Jego kreacja trochę przypomina mi nieudany mindhunter (nie cały film bo to zupełnie dwa inne światy, chodzi o przerost formy nad treścią minhunter jako całości i gry aktorskiej bettany'ego w manhunt).
Przerost formy nad treścią to chyba ostatnio na Netflixie najważniejsza konkurencja w zawodach między twórcami :) :)
Ja na szczęście nie poczułam żadnej empatii, brakowało mi bardziej dobitnego ukazania, że Ted był mordercą, a nie jakąś biedniutką ofiarą systemu. Facet miał krew na rękach. Rodziny, które utraciły bliskich przez niego raczej miały gdzieś ten cały jego manifest.
Po pierwsze empatia nie jest niczym złym :) kiedy wejdzie się w czyjeś buty i choćby po części zrozumie sposób myślenia, motywacje, i powody czemu jest tym, kim jest, to przy jakimkolwiek poziomie wrażliwości, nie sposób nie odczuć współczucia. Cały serial opowiadał i pokazywał zbrodnie, jednocześnie pokazując, dlaczego i w jaki sposób Ted stał się tym kim się stał. Wydaje mi się, że intencją twórców było pokazanie postaci niejednoznacznie :)
Też tak uważam. Mimo, że można po części zrozumieć uczucia, jakie nim kierowały i jego motywacje, to nadal ma się z tyłu głowy ludzi, których ranił lub którym odebrał życie.
Imo wypowiedź w sądzie ofiar i rodzin poszkodowanych była wystarczająca jeśli chodzi o ukazanie jego morderstw.
Poza tym według mnie czucie empatii do tej postaci jest do zrozumienia, gdyż został pokazany tu w dosyć dobrym świetle, chociaż nie wiadomo jak bardzo serial mija się z rzeczywistością.
Trochę się mija, bo Ted i Fitz nigdy nie spotkali się osobiście a przez cały serial się widują. Do tego jest kilka wypowiedzi agentów FBI, którzy wprost mówią, że rola Fitza w serialu jest napompowana. Dołączył on do zespołu na długo potem, jak został opublikowany manifest w WP.
https://www.thewrap.com/fbi-veteran-discoverys-manhunter-unabomber-gets-wrong-gu est-blog/
Całkiem mi nie podeszła rola Ted'a. W rzeczywistości nie był taki depresyjny, w filmie było przedstawione jakby mieszkał w tej chatce za karę i integrował się z lokalną społecznością, a w rzeczywistości pokazywał się raz na ruski rok.
Popieram serial jest dobry,wciąga od pierwszego odcinka.Jestem dopiero na pierwszym sezonie po 4 odc.,ale z chęcią obejrzę i ten 2 sezon.PS.teraz patrzę na miniaturki z akcją z tego serialu,ta akcja z tym grubaskiem ochroniarzem podejrzanym o terroryzm to jest pierwszy,czy 2 sezon ?
Mógł żyć w swojej chacie nikomu nie wadząc. Poglądy mógł głosić, nie zabijając. Ciężko z nim empatyzowac.