ale uważam ten film za bezapelacyjnie lepszy od trzech poprzednich z serii. Tamte opowiadały historię o (powiedzmy sobie szczerze) lalce ganiającej dzieciaka. Tutaj zaś mamy świetną czarną komedię z nawiązaniami do klasyków i mnóstwem "puszczania oczek" do widza. Humor Chucky'ego (i jego laski) tym razem wcale nie przeszkadzają, a wręcz bawią i to jest w porządku. A ostatnia minuta akcji - zaskakujące i wprost bezbłędne.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Pierwsze trzy części to takie horrory "familijne". Wprowadzenie elementów humorystycznych to strzał w dziesiątkę. Postać Tiffany wiele wniosła do serii. Jennifer Tilly jest niezastąpiona. Ani na krok nie ustępuje Dourifowi. "Narzeczona...", jest dużo bardziej krwawa, wulgarna i pokręcona. Plusem było również przeniesienie akcji z miasta na amerykańskie pustkowia
Film jest tandetnie zrobiony i dobra role gra tu tylko Vrad jako glos lalki. Reszta lezy.tak ja lubie 3 pierwsze czesci to tej nie trawie.
Zbesztają? W pełni się z Tobą zgadzam. Dwójka i trójka to wałkowanie w kółko formuły jedynki. Jedynka wszystko zaczęła, posiadała chwile autentycznego napięcia, ale też miała swoje przestoje. Tutaj twórcy mieli pełną kontrolę, wszystko jest zamierzone i celowe. To świetny pastisz oddający hołd kinu grozy, komentujący popkulturę na przestrzeni lat i w zabawny (i nie głupi) sposób poruszający temat związku. Uwielbiam Narzeczoną Chucky.