Sam początek mnie juz rozkrecił gdzie cicha zabójczyni ściąga z wieży jakiegos tam patałacha i zjeżdza po linie do swoich przecudownych obcasików(boskie to było)poprostu jak samobójstwo...nie mogłem złapać odechu no ale sam film nie nalezy do wielkich juz sama gra Samuela L. Jacksona jest wielkim atutem dla przecietnych aktorów zrobiony za przecietne pieniądze pzrez przecietnego reżysera,sama ta scena mnie zmotywowała zeby ten film obejrzeć i tak sie tez stało...ogólnie film jest w sumie to mam mieszane uczucia!
Pozdro!